Adidas – adizero Feather 2


 
Wczoraj biegałem pierwszy trening w nowych startówkach, które otrzymałem do testowania – Adidas adizero Feather 2. Jest to bardzo leciutki but, który prawie nic nie waży i przypomina mi moje dawne startówki, których sporo zużyłem na treningach i trasach biegów ulicznych. Byłem bardzo ciekaw, jak będą się spisywać, gdyż ostatnimi czasy wszystkie szybkie treningi, jak i zawody biegałem w butach startowo – treningowych, a od typowych „papci” startowych się odzwyczaiłem.

 


 
Po 4km rozgrzewce, wykonanej w innym modelu tej marki, mogę powiedzieć, że moim ulubionym, bo w adistarze, który jest chyba oprócz Saucony Paramounth najwygodniejszym butem, w którym przyszło mi biegać, przesiadłem się do adizero Feather 2

 


 
Wrażenie było do przewidzenia, nie czułem żebym miał buty na nogach. Wrażenia z samego biegu można opisać dwoma słowami szybko i dynamicznie. Obawiałem się, czy ten model będzie wymuszał bieganie przez śródstopie, gdyż do takiego biegania jestem już przyzwyczajony i tak tez było. Pięta sporadycznie stykała się z podłożem a cały moment napędowy wychodził ze śródstopia, co mi bardzo odpowiadało. Jedyne do czego muszę się przyzwyczaić, to sztywność buta, która jednocześnie powoduje mocne odbicie i uczucie sprężystości, czyli zupełnie coś innego niż Kinvara, która jest bardziej miękka i „papciowata”, ale doskonale sprawdza się w mocnych i długich treningach, jak i na zawodach.

 

Co do samego treningu, to oczywiście lekko mnie nosiło i musiałem się mocno hamować, ale planowe 12km WB2 wyszło po 3’50/km przy średnim tętnie… 167 i zakwaszeniu 1,1mmol/l, więc nie wiem czy nie uznać tego treningu, jako… wybieganie… W sobotę start na 10km w Krynicy, czyli z górki na pazurki, zobaczymy czy uda się tam chociaż trochę zbliżyć do granicy 33’…

 

2012-09-05T05:57:16+02:0005/09/2012|Różne|

Tytuł