…najlepiej usiąść, użalać się i nic nie robić

Tak, często i gęsto podczas wystąpienia kontuzji wielu znajomych biegaczy chce podciąć sobie żyły a w najlepszym przypadku zasiąść za stołem, wcinać schabowe, popijać piwem i użalać się ze sobą. Słyszałem wiele komentarzy, które szczególnie przy lżejszych kontuzjach wołają o pomstę do nieba, „kończę z bieganiem”, „może już nigdy nie będę biegał” itp. Oczywiście kontuzja to nic fajnego i nic przyjemnego, ponieważ wywraca wiele tematów do góry nogami, rozwala w drobny pył cały misterny plan, który idzie wiadomo gdzie i niestety działa negatywnie na psychikę. Łapiemy popularnego doła… i to jest groźniejsze, niż sam uraz. Psycha, psycha i jeszcze raz psycha… siada głowa i robi się problem. Oczywiście uraz urazowi nie równy i nie można wrzucać wszystkiego do jednego worka, ale można a nawet trzeba coś zrobić, by wszystko, co wypracowaliśmy nie legło w gruzach…

Najważniejsze, żeby „serducho” i cały układ sercowo naczyniowy był regularnie bodźcowany. Serce musi pracować, należy mu przypominać jak to było za czasów, kiedy normalnie trenowaliśmy i takie działanie przybliży nas i ułatwi do szybkiego wejścia w trening po wyleczeniu kontuzji.

Oczywiście, jak pisałem wcześniej, kontuzja, kontuzji nie równa i możemy mieć „zepsute” różne partie ciała, ale należy szukać alternatywy i zastępczych środków treningowych, których całe szczęście jest multum. Należy tylko chcieć i ruszyć tyłek a nie siedzieć i płakać…

1900163_751714091538407_5102288074783795102_n

Rower – jak nasz aparat ruchowy może pracować podczas jazdy na rowerze, można śmiało spróbować tej formy aktywności ruchowej. Nie mam jednak na myśli turystycznej jazdy po deptaku holenderskim rowerem, ale normalny „prawie” kolarski trening, tak żeby serducho popracowało, jak należy. Co można zrobić na rowerze? Praktycznie wszystko. Podjazdy, ciągłe, interwały, wycieczki. Wystarczy tylko ubrać pulsometr i popatrzeć, jak intensywnie pracuje nasze serce podczas treningu dajmy na to 10 x 1km pod górę na twardym przełożeniu. Gwarantuję, że można się mocno zmęczyć. Tempo, drugi zakres, trzeci zakres? Jak najbardziej. Wystarczy porządnie pokręcić i kontrolować parametry serca, żeby uzyskać podobny efekt. Oczywiście rower to nie bieganie, ale może pomóc nam w utrzymaniu jako takiej formy. Tu jednak należy zwrócić uwagę na dobre ustawienie maszyny i porządną gimnastykę rozciagającą po zakończeniu rowerowania. Czwórki i łydki szczególnie mocno dostają podczas jazdy na rowerze, więc o nie należy jak najbardziej zadbać.

pas

Pływalnia – zwana potocznie basenem. „…ale ja nie umiem pływać”. A kto każe pływać. „…ale ja się męczę po przepłyniećiu długości basenu” … i o to chodzi. Tętno rośnie, serce pracuje, mięśnie pracują i tym samym „forma” nie spada na łeb, na szyję w dół ale jest w pewien sposób utrzymywana. Pas „aqua jogger” to element, w którym możemy biegać w wodzie. Można się zmęczyć i to bardzo. Jak nie mamy pasa, nic straconego. Możemy przecież… pływać. Na większej większości pływalni są do dyspozycji różne deski.

deska-do-plywania-osemka

Taką o to zabawkę wkłądamy między nogi i wiosłujemy na samych ramionach a z powrotem… albo zmieniamy deskę na zwykły model, albo łapiemy ją dłońmi i drałujemy na samych nogach. Kolejna długość luźno, spokojnie, delikatnie… odpoczynkowo. Możemy wykonać dodatkowo różne inne ćwiczenia, możemy wykonywać przyspieszenia, mocne i krótkie odcinki, lub pływać pod wodą… Jest tyle opcji do dyspozycji, więc śmiało możemy zamienić trening biegowy na trenig pływacki, tylko trzeba chcieć i wziąć się w garść a nie gadać, że nie umie się pływać itp. bo to guzik prawda.

1555323_751714044871745_300772985026552853_n

Siłownia – to chyba najprosztsze i najbardziej uniwersalne rozwiązanie, ale niestety nielubiane i można śmiało powiedzieć, że znienawidzone przez większość moich znajomych udogodnienie i urozmaicenie treningu. Kto regularnie kilka razy w tygodniu wykonuje ćwiczenia siłowe i stabiliacyjne w domu – ręka do góry… tak, widzę las… krzyży. Duży pokój, karimata, kocyk i jazda z tematem. Nie trzeba nigdzie iść, wystarczy pracować oporem własnego ciała. Grzbiet, brzuch, nogi, ramiona. Stabilizacja… ale niestety nie chce się dupy ruszyć, bo … bo to jest męczące i nie da się rady. Jak nie możemy biegać wystarczy przeznaczyć po 30 – 40 minut dziennie na porządną gimnastykę siłową, ale trzeba chcieć a nie siedzieć w domu i płakać. Kto mając kontuzję zamienił beganie na siłę w domu na dywanie? …a brzuchy rosną i potem coraz ciężej jest wejść w trening. Przeciwnicy kopią w tyłek i to, co się wypracowało można wyrzucić do kosza… cóż…

10408105_751714061538410_8152063124558722896_n

Płotki… PCV i po temacie. Prosto i bardzo skutecznie. Przy okazji pracujemy nad techniką biegu, rozciągamy obręcz biodrową i wzmacniamy mięśnie nóg. Taki zestaw możemy rozłożyć  piwnicy, w ogródku czy w lesie i hasać o ile oczywiście stan naszego zdrowia nam nie przeszkadza. Chcieć to móc!

Podsumowując… najgorzej jest usiąść, użalać się nad sobą i nic nie robić, bo mam kontuzję…

2014-08-31T15:48:30+02:0031/08/2014|Różne|

Tytuł