jako tako

10600478_757613434281806_1338362009972925362_n
…to sobie potrenowałem.

We wtorek pobiegłem sprawdzian, żeby zobaczyć, gdzie jestem i okazało się, że jestem w całkiem dobrym punkcie. Biegałem 10 x 1km na Czarnej Drodze po górkach, od 0 do 4 i z powrotem, potem od 0 do 1 i od 1 do 0, czyli lekko nie było. Góra, dół, góra, dół… Tempo okołomaratońskie, przerwa… około 1:15, czyli bardzo krótka… Lekko obawiałem się tego treningu, szczególnie pod kątem prędkości. Myślałem, że zostawię dużo zdrowia i będę musiał ostro się ujechać, żeby utrzymać zakładane tempo…

 …zaskoczyłem się bardzo pozytywnie. Otworzyłem dość żwawo i pierwszy km wyszedł w 3’30. Kolejny z około 400m podbiegiem 3’39 a potem już z górki… 3’27, 31, 30, 33, 25, 30, 28, 33. Z górki oczywiście teoretycznie, bo profil był dość mocno zróżnicowany i mocno wymagający, ale o to chodzi. Po 8km i po 10 zmierzyłem mleczany, które wyszły odpowiednio 4,2 i 4,0 mmol/l, czyli bardzo dobrze a restytucja po 1 minucie wyniosła 50 ! Czyli gaz jest i to całkiem sympatyczny. Tak, ale wszystko byłoby fajnie, gdyby nie odezwała się druga połowa mojego ciała, czyli tym razem lewe kolano. Jak prawa strona puściła po AQ to lewa się zbuntowała i powiedziała, że też chce i odezwało się dość mocno kolano. Nie wiem, czy to przyczep więzadła pobocznego piszczelowego czy coś innego. Bolało dość mocno, nawet bardziej niż mocno, więc trzeba było coś zaradzić. Ultradźwięki, pieszczenie prądem, okłady z lodu… środa wolne, czwartek 12km BC1 i niestety pod koniec ból dalej się nasilał. Dobrze to nie wyglądało.

Odpuściłem piątek i w sobotę zrobiłem 36km MTB. Było super. Puszcza Darżlubska jest mega. Można tam kręcić i kręcić, są piękne miejsca, piękne wzniesienia, piękne szlaki, nic tylko jeździć…

10613126_757613524281797_5644824017558133017_n

10702202_757613360948480_2691234075720448762_n

10702235_757613547615128_211201277052712312_n

Kolano całe szczęście nie bolało, mogłem komfortowo wdrapywać się na okoliczne pagórki i cisnąć na 29″ w dół. Spodobało mi się to i coś czuję, że okres roztrenowania będzie stał tym razem pod znakiem MTB a może i najbliższe tygodnie, jeżeli nie uda mi się naprawić wszystkich moich przykurczy i dolegliwości. Cóż, po 25 latach wyczynowego biegania i po 12 latach biegania maratonu i walki o sekundy organizm może się zbuntować. Młodszy nie jestem, nie mam czasu na regenerację, jaka być powinna, więc może to już ten czas… ?

10410871_757613500948466_4066323745274683507_n 10628059_757613454281804_2874235347999233428_n 10649746_757613384281811_1668163771858373779_n

…nie wiem. W każdym razie jeszcze próbuję i walczę. W niedzielę wyszedłem an kontrolne rozbieganie. Przed wyjściem Iwona pytała się mnie, na ile idę… powiedziałem, że nie wiem. Może na minutę, może na 10 może na godzinę… zależy, jak noga będzie się kręciła. Wyszła godzina i 36 minut i ponad 21km po 4’29/km, czyli dość żwawo. Biegło się całkiem sympatycznie, pod koniec kolano lekko ćmiło i miałem wrażenie, jakbym lewą stronę miał lekko przekrzywioną niż prawą.

10676335_758022070907609_5787692145463699025_n

Było fajnie i sympatycznie. Podczas treningu kibicowałem moim maratończykom, którzy rywalizowali we Wrocławiu i walczyli z upałem o nowe PB. Było po japońsku, czyli „jako tako„. Waldek w debiucie przegrał z kontuzja stopy i czeka na diagnozę, Artur, jak sam napisał przeszarżował, nie dostosował prędkości do panujących warunków atmosferycznych i po 37km musiał ewakuować się w ambulansie do szpitala, Mirek odpuścił widząc, jaka jest aura i spokojnie dotruchtał do mety, bez szarżowania i zbędnego ryzykowania. Najlepiej wypadł Paweł, który z 3:37, które uzyskał w ubiegłym roku przeskoczył na 3:14:02!

Na Biegu Westerplatte, który odbył się w sobotę, na trasie około 10km długości, większość ekipy biegała sprawdzian przed maratonem lub półmaratonem a wyniki były bardzo obiecujące. Najbardziej zaskoczył chyba siebie i mnie Bartek, który raz, że biegł trening a w tym tygodniu wcale luźnego biegania nie miał a dwa, że zapomniał GPS’a i biegł na przysłowiowego „czuja” na mecie uzyskując czas 36:25, który jest jego nową życiówką. Co ciekawe, z Bartkiem w ogóle nie biegamy siły biegowej. Nie robimy podbiegów ani nie wykonujemy tzw. zróżnicowanej siły biegowej, więc i bez tego elementu można mocno i szybko biegać.

Gratulacje dla wszystkich „Wrocławiaków” i „Westerplatczyków” – to były bardzo dobre zawody !

541503_492335820814384_1620681701_n

2014-09-15T09:11:24+02:0015/09/2014|Różne|

Tytuł