323km – liczba tygodnia

…to był dobry tydzień, który zakończyłem z liczbą 323 km w nogach. Tak, 323 km. Sporo? Całkiem, całkiem. Oczywiście nie wybiegałem tyle, ale wyjeździłem na moim Excaliburze korzystając z wolnego tygodnia, który miałem do dyspozycji.

20140930_110730

Było mocno, momentami bardzo mocno, bez odpuszczania i luzowania, ale każdy trening był przemyślany i ułożony tak, by wszystko układało się w jedną całość. Nie było (prawie) przypadkowych akcentów, więc mogę powiedzieć z ręką na sercu, że w końcu trenowałem. Co mnie skłoniło do takiej orki, chociaż dla kolarzy to bułka z masłem i bardziej wprowadzenie do treningu, niż porządna robota, ale dla maratończyka nie koniecznie. No właśnie… kilka przemyśleń i mały bagaż doświadczeń z ubiegłego roku, kiedy to przygotowywałem się do trajlonu.

20140929_095130

Pływając i jeżdżąc na rowerze spokojnie utrzymywałem wydolność na wysokim poziomie, powiem więcej – małym kilometrażem biegowym a dużym, oczywiście przemyślanym rowerowym podbijałem ją o kilka leveli wyżej niż myślałem. Najlepiej było to widać w marcu, kiedy po dość długiej i upierdliwej kontuzji, która mnie wyeliminowała z biegania i rowerowania tylko i wyłącznie pływałem… 5 x w tygodniu po około 3 km i więcej… Na luzie, w tlenie pobiegłem połówkę w W-wie w 1:19:30 prowadząc koleżankę… i czułem, że spokojnie mogę przycisnąć i urwać z tego kilka minut. Podobnie było w lipcu i sierpniu, kiedy z dużego roweru i dużego pływania biegałem ciągłe na czarnej po 3’40 – 45 na „żadnym” zakwaszeniu, a wejście w trening do maratonu było tak przyjemne jak nigdy wcześniej. Wytrzymałość to wytrzymałość i wydolność to wydolność, więc czy robi się to na rowerze, w wodzie czy na wiosłach to jest to samo. Oczywiście nie można tego porównać z przełożeniem na czucie mięśniowe, prędkość, czy sam bieg, bo tu swoje trzeba wytuptać, ale jak serducho, płuca są cały czas bodźcowane, to w dużej mierze wystarcza. Jaki z tego morał? Jeżeli jest kontuzja (odpukać) a możemy pływać czy biegać lub wiosłować róbmy to – koniecznie róbmy to bo w przeciwnym wypadku wejście i powrót do treningu biegowego będzie drogą przez mękę…

20140929_095144
20140929_095621

20140929_095755 20140929_100218

20140929_100445

Wytrzymałość to wytrzymałość i tu nie ma wielkiej filozofii, oczywiście jeżeli nie przekombinuje i nie zrobi się czegoś głupiego, co zrujnuje nasz organizm. Metody kształtowania wytrzymałości są dwie. Metoda ciągła i metoda przerywana. Ciągła może być o jednostajnej lub zmiennej intensywności a metoda przerywana może być w formie powtórzeń lub interwałów. Proste? Taaakkkkk…..

20141005_135711

Wracając jednak do treningu. Poniedziałek rozpocząłem spokojnym rozjeżdżeniem. Luźne 42 km do Pucka i z powrotem. Trochę po szuterku, trochę po lesie, trochę po szosie. Odwiedziłem przy okazji nowe miejsca jak np. Osadę łowców fok, po której pozostałości znajdują się kilkanaście kilometrów ode mnie. We wtorek była siła…

podjazdy

…czyli zabawa kadencją, przerzutkami, stawanie na pedały, różnie, zmiennie i co najważniejsze NIEmonotonnie. Po 8 podjazdach o długości 1,2 km każdy była twarda jazda z mocniejszym siłowym deptaniem na podjazdach. Było naprawdę mocno i hardcorovo, ale tak a nie inaczej miało być. Ostatnio ten element treningu robiłem ponad 2 tygodnie temu i jeździło mi się wtedy znacznie ciężej. Teraz była moc i depnięcie. Suma sumarum 40 km i dwie godziny pracy. Tego potrzebowałem.

20141001_115022

Środa trening, który wykonywałem regularnie na szosie i który dał mi największe efekty, podobnie jak w bieganiu, czyli DUŻA ZABAWA. To jest jeden z moich ulubionych akcentów i nie jest istotne, czy mam biegać, czy kręcić. Trochę pomyliła mi się ilość odcinków a wszystko przez to, że zwiedzałem las i musiałem koncentrować się gdzie pojechać, ale zamierzony efekt osiągnąłem. Dyszka rozjazdu i odcinki cztero i pięcio minutowe. 4M na większej kadencji, 5M na mniejszej, twardziej i ciężej. Zmęczyłem się i to dość solidnie. 43 km w nogach i 1:54 czasu spędzonego na siodełku. Działo się.

20141002_114610

Czwartek po dwóch mocnych jednostkach trzeba było odsapnąć i zrobić rekreacyjny, ale dłuższy trening. 51 km swobodnego, miękkiego krajoznawczego kręcenia i 2:40 na siodełku. Jak teoretycznie tyle pobiegłbym w Bangkoku na maratonie byłbym bardzo zadowolony. teoretycznie, bo praktycznie to moja noga musi zacząć współgrać.

20140929_103536

Piątek mocny, solidny, trzeci zakres. Trzy razy 10 minut bez opierdzielania się. To tak, jakbym biegał trójki po 3’20/km. Dodatkowo wybrałem się wieczorkiem an drugi spokojny i lekki trening, chociaż w pewnym momencie musiałem ostro się sprężyć, bo … drugi kolarz siadł mi na koło! Nie dałem się. Moja 29 calowa górska bestia dała radę.

20141003_122223

Sobota dzień kota. Znów spokojne, lekkie WR1. Dwie godzinki turystyki rowerowej. Można powiedzieć, że odpoczynek przed niedzielą, która zapowiadała się, jak dla mnie najciężej. Ruszyłem na Zbychowo dalej na NDW do jeziora Borowo, przez Ustarbowo, Sopieszyno, Pętkowice aż do Bolszewa. Bardzo fajna trasa, sporo z górki, sporo pod górkę, praktycznie wszystko w lesie. Było co robić.

20141004_105932

20141004_110316

20141004_110537

20141004_110603

20141004_111352

20141004_112711

Niedziela trasa Reda – Dębki przez Wejherowo, Piaśnicę, Warszkowo, Nadole i Wierzchucino. Około 50 km w tym 40 km mocno, tlenowo na HR w okolicy 160 bpm. Noga podawała strasznie. Na 10 km rozjeździe czułem się wyśmienicie, jechało się luźno i swobodnie, po 10 km ruszyłem niebieską trasą rowerową i starałem się trzymać HR 160. Oczywiście lekko nie było, gdyż raz  było w dół, raz w górę a HR nie jest idealnym parametrem do określenia intensywności jazdy w kolarstwie. Przydałby się czujnik mocy w korbie i kiedyś na pewno zainwestuję w tą zabawkę. Dlaczego moc?

v hr

…widać na załączonym obrazku. Niebieski wykres to prędkość, czerwony tętno. Widać doskonale jak HR skacze raz w dół, raz w górę a moc… moc można trzymać założoną zarówno jadąc w górę, z góry czy na płaskim. To wyższa filozofia, ale trzeba i będzie się z nią zapoznać. W każdym razie jechało się przednio. Noga podawała, wiatr aż tak bardzo nie przeszkadzał, więc można było cisnąć ile fabryka. Na przyszłość będę musiał podszkolić się w technice jazdy, gdyż z tym są jeszcze problemy, szczególnie przy wchodzeniu w zakręty, ale kolarzem nigdy nie byłem… Trening wyszedł bardzo dobrze. Średnie tętno wyniosło 158 ud / min a prędkość 27 km/h. Oczywiście HR w bieganiu jest wyższe niż przy rowerowaniu i nie ma co tych dwóch elementów porównywać, jeżeli nie zna się progów i stref intensywności, gdyż można się przeliczyć.

20141005_135424

20141005_141819

Po treningu obowiązkowa krioterapia w wodach Bałtyku. Woda była naprawdę zimna, ale było super. Łydki, ścięgna i mięśnie po takiej porcji zimna czuły się jak nowo narodzone. Jako, że fali nie było, jak tydzień temu, można było wejść troszkę dalej i wymrozić prawie całe czworogłowe.

…co dalej? W poniedziałek wyjdę potruchtać i zobaczę, czy głowa przyśrodkowa lewej czwórki chce współpracować, czy nie. Przez tydzień chodziłem na zabiegi, czyli na ultradźwięki i laser wysokoenergetyczny oraz mroziłem i stosowałem wcierki. Nie przebiegłem ani kilometra a przy jeżdżeniu nie czułem ani przez chwilę bólu. Podobnie przy chodzeniu czy przy ucisku. Było ok. mam nadzieję, że limit kontuzji na ten rok już wyczerpałem i wrócę do normalnego biegania, chociaż przez ostatni tydzień zachwyciłem się MTB. Mając takie tereny, jakie są u nas, tyle możliwości wybierania tras można przerobić naprawdę solidną robotę. Jedynym ograniczeniem niestety jest czas i zbliżająca się jesienno zimowa pora…

Twoje ciało nie chce tego robić. Kiedy biegniesz ono mówi Ci aby się zatrzymała. Dlatego Twój umysł musi być silny. Zawsze posuwasz się za daleko dla Twojego ciała. Musisz znieść ból, obrać odpowiednią strategię na pokonanie go… Tu nie chodzi o wiek, nie chodzi o dietę. Chodzi o to jak bardzo chcesz osiągnąć sukces. Jacqueline Gareau

2014-10-06T08:53:13+02:0006/10/2014|Różne|

Tytuł