dresden (half)marathon

10703961_879686118748617_3115265547187643845_n

Dobry trening nie jest zły a trening podczas zawodów jest dobry do kwadratu. Raz, że mobilizuje do mocnego biegania, dwa, że zawsze są punkty odniesienia, np. inny biegacz którego trzeba dogonić a trzy, że w grupie, grupach biega się o wiele łatwiej niż samemu.

20141018_113744

Generalnie ten bieg miał być inny, miałem biegać maraton, ale cóż… rzeczywistość pokrzyżowała plany i zamiast mocnego startu pobiegłem bardzo mocny trening na dystansie half, czego nie żałuję i z czego bardzo się cieszę, bo to był bardzo dobry trening.

20141017_182543

…ale od początku. Do Drezna wyruszyliśmy w czwartek wieczorem. Pojechaliśmy do Malborka odstawić futrzaki do Teściów, zostaliśmy tam z Iwoną na noc i w piątek z rana ruszyliśmy do Cedrowego Dworku po Bartka, który jako jedyny w naszym towarzystwie startował na królewskim dystansie z planem łamania 3 godzin… a dosadniej zbliżenia się do 2:50. Zabraliśmy Bartka na pokład i naszym Turankiem obraliśmy kierunek > Germania. Jechało się dobrze, po raz kolejny stwierdzam, że polskie drogi są coraz lepsze i coraz lepiej się nimi jeździ, chociaż wygodniej było wybrać opcję „by plane”, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

20141018_112647

Drezno przywitało nas piękną pogodą. Była to złota, chciałoby się powiedzieć, polska jesień. Było ciepło i słonecznie. Zalogowaliśmy się w apartamencie i poszliśmy na „essen” do lokalnego domu towarowego, gdzie znaleźliśmy bardzo sympatyczną makaronową knajpkę z dobrym niemieckim browarem. Po obiadku, krótki spacerek i spać…

20141018_120714

W sobotę z rana, po śniadanku udaliśmy się na tradycyjny rozruch. Było tak ciepło, że ubraliśmy się na krótko i ruszyliśmy na zwiedzanie miasta…

20141018_111858

20141018_112605

20141018_113108

20141018_120343

Kilka kaemów luźnego rozbiegania, krótka gimnastyka i przyspieszenia… to wystarczyło, żeby stwierdzić, że noga się kręci i odpukać nic nie boli a to najważniejsze, bo przez moje ostatnie przypadłości zdrowotne nawet bieg na dystansie 21km był pod wielkim znakiem zapytania… teraz było git.

20141017_190605

Prysznic, biuro, numerki… i tu wielkie zaskoczenie, niestety na minus. W biurze zawodów praktycznie nikt nie szprechał po angielsku. Szok. Wszyscy spikali po niemiecku i ciężko było się dogadać a miałem do rozwiązania dość skomplikowany problem, szczególnie ciężki do wytłumaczenia po polsku a co dopiero w zagramanicznym języku. Tu z pomocą przyszedł mi Janusz, dobry kolega z biegowych tras, można powiedzieć ze „starego forumowego składu”, który szybko i sprawnie załatwił pozytywnie całą sytuację. Dzięki Buddy.

W tak zwanym międzyczasie, Paweł z Basią, nasi znajomi z Krakowa zrobili Bartkowi niespodziewankę pojawiając się niezapowiedzianie w drzwiach hotelu, więc była nas już wesoła piątka i zrobiło się bardzo sympatycznie, może z wyjątkiem wizyty w jednej knajpce, kiedy po zapłaceniu rachunku kelner (dobrze, że tego nie słyszałem) powiedział do nas… „spasiba…” hmmm…

1506575_879637115420184_8160677845070953004_n

…niedziela, zero stresu. Humor dobry na maxa i zero strachu przed czekającym mnie zadaniem. Był mega luz. Cel jaki sobie postawiłem to przebiec bezboleśnie poniżej 1:20, czyli generalnie turystycznie, krajoznawczo i rekreacyjnie. Wychodziło to po jakieś 3’47/km czyli można powiedzieć, że to męski drugi zakres. Ostanio nie pamiętam kiedy biegałem na takich prędkościach, ale… mój trening MTB odpowiednio przygotował mnie do pracy z taką intensywnością, więc nie obawiałem się, czy serducho da radę, tylko czy nogi poniosą.

Start maratonu i półmaratonu zaplanowano na 10:30 (późno!) a dycha szła 30 minut wcześniej. Na 10km biegła Iwona, więc najpierw odprowadziliśmy ja na start a 30 minut później wraz z Bartkiem i Pawłem, który tak jak ja biegł połówkę stanęliśmy na kresce…

20x30-DMCE0068

Ruszyliśmy… plan był prosty, jak wyżej pisałem, biec w okolicy 3’50 – 47/km i spokojnie obserwować sytuację. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Pierwszy km 3’50, drugi 3’38, trzeci 3’40… nudy… Postanowiłem więc zmieniać grupy z jednej na drugą, więc po 2km w towarzystwie dwóch Kenijek znalazłem kolejną „Frau” i kolejną… aż dogoniłem do pani z numerem 20016, którą prowadziła rowerzystka z tabliczką „2. frau” czy jakoś tak. Wiedziałem, że to druga kobieta, więc postanowiłem zabrać się z nią kilka kilometrów. Tempo nie było specjalnie szybkie, było można powiedzieć bardzo komfortowe i krajoznawcze, czym byłem dość mocno zaskoczony. Pierwsze 5km zrobiłem w czasie 18’38, na 10km miałem 37’15, czyli biegłem dość równo. Po 10km bardzo nieznacznie podkręciłem tempo i na 15km zameldowałem się z czasem 55’40. Po tym czasie wziąłem sprawy w swoje nogi i zacząłem biec… chciałem zobaczyć, jak będę się czuł na ostatnich 6km i czy uda się coś wydusić.

20x30-DMDJ3779

Udało się… noga w końcu zaczęła się mocniej kręcić i złapałem gigantyczny luz. Kolejne kilometry wychodziły odpowiednio 3’37, 37, 34, 28, 21, 19… i mijałem lewym pasem, jak na autobanie kolejnych biegaczy. Biegło się naprawdę bardzo, bardzo dobrze i bardzo, bardzo luźno, czym byłem mocno zaskoczony. Ostatnie 5km wyszło po 3’30/km, co oczywiście nie jest czymś wielkim, gdyż z taką prędkością powinienem przebiec maraton, ale jak nie było dane mi trenować przez prawie 2 miesiące to niestety… jak się nie ma tego, co się lubi, to się lubi, co się ma.

20x30-DMDN0034

Ostatecznie na mecie zameldowałem się z czasem 1:17’17 i tym samym zrealizowałem  z dość dużym zapasem plan minimum z czego jestem bardzo zadowolony.

Treningi rowerowe nie poszły w las, chociaż jeździłem właśnie w lesie a bodźce przeze mnie dobierane przyniosły zamierzony efekt na niemieckim sprawdzianie. Jestem w 110% przekonany, że jakbym nie kręcił tyle co kręciłem, czy bym tylko jeździł, nie pobiegłbym takiego czasu i nie kończył biegu z takim zapasem i na tak dużym luzie.

1902941_879691008748128_673672481864669083_n

Co do samej organizacji i trasy biegu. Było naprawdę na niemieckim porządnym poziomie. To, co zawsze mi imponuje na zachodnich imprezach to kultura biegaczy. Nie ma tam takiego, przepraszam za słowo, buractwa, jak u nas i każdy z zawodników szanuje zarówno organizatora, jak i rywala. Prosty przykład… kilka minut do startu, zawodnicy ustawiają się na kresce i niestaty stoją za blisko mat, które zaczynają piszczeć… Wychodzi jeden pan, i prosi, żeby wiara cofnęła się o 2 kroki… co robią ludzie? a) cofają się, b) przeklinają i marudzą, c) nie przesuwają się… Oczywiście, nie jest to Polska, więc ludzie grzecznie cofają się o 2 kroki i sytuacja jest rozwiązana. Wpisowe, maraton 50 eurasi, połówka 40 eurasi, dycha 17 eurasi + 5 za wypożyczenia chipa a w pakiecie… ulotki, uloteczki, foldery i folderki reklamowe. Tak, tak. Żadnej koszulki czy nie wiadomo czego, chcesz koszulkę „bezahlen” i to jest tak jasne jak słońce. Oj daleko nam jeszcze do tego, daleko…

Trasa szybka i płaska. Można na niej pobiec naprawdę dobry wynik, pod warunkiem że nie ma upału, a w niedzielę było ciepło i nie wieje zbyt mocno, a w niedzielę wiało dość odczuwalnie, co niestety wpłynęło na wyniki czołówki. Czarni ugotowali się i pobiegli po amatorsku 2:18, 19 a trzeci zawodnik na mecie miał czas… uwaga, uwaga… 2:39:51 i coś mi się wydaje, że z moim brakiem formy mógłbym z tym zawodnikiem powalczyć…

received_724362174317594.jpeg

Bartek pobiegł również bardzo dobre zawody, co prawda do zakładanego czasu zabrakło kilka minut a czas 3:01:36 odbiega od planów, ale PB poprawiona o 18 minut może cieszyć, szczególnie w tak ciepłych warunkach, więc należą się wielkie gratulacje za walkę i rezultat.

Reasumując, to był dobry trening, z którego jestem zadowolony. Prawdziwy sprawdzian 16 listopada i tam nie będzie tak rozowo i wesoło. Co mnie czeka…

bgk

…super, extra fantastyczna pogoda. Cóż, zpowiada się jeden z najcięższych maratonów w mojej karierze i coś czuję, że ubiegłoroczna Majorka to był spacerek…

WALKA TRWA!

Bieganie boli. Lepiej zaakceptuj to na początku, bo w przeciwnym razie nigdzie nie dotrzesz. –
Bob Kennedy

2014-10-21T19:33:20+02:0021/10/2014|Różne|

Tytuł