sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem

11156322_983364955047399_6420410896245827304_n

Można powiedzieć z całym przekonaniem, że w końcu po dość długim odpoczynku i lizaniu ran po ostatnich treningach zakończonych kompletnie nieudanymi startami wszedłem znowu w normalny trening. Wziąłem wszystko w swoje ręce i jak za dawnych czasów znów sam sobie jestem sterem, żeglarzem, okrętem. Na dobre mi to wyjdzie, bo ostatnie półtora roku, kiedy szukałem innych rozwiązań pracując z innymi trenerami niestety nie przełożyło się na planowany wynik. Oczywiście ilu trenerów tyle założeń, ale pewne środki i ich układ nie działa na mnie tak, jak być powinno a jak się okazało w tym roku, pewne akcenty działają wręcz destrukcyjnie. Szkoda, bo jedna i druga strona o tym wiedziała a wnioski zostały wyciągnięte, jak mleko już było rozlane.

Ten tydzień solidnie przepracowałem i zamknąłem go z liczbą 132 km, czyli całkiem sympatycznie i pozytywnie. Wróciłem do rozkładu akcentów z 2011 i 2012 roku z małymi korektami i jak pokazały cyferki w urządzeniach pomiarowych, czyli w laktometrze i pulsometrze, wyszło mi to na dobre. Wystarczyło tylko lekko uspokoić trening, wpleść tam standardowy tzw. drugi zakres, żeby trening oddał momentalnie. I tak się stało.

Pierwsza spokojna dycha w 38:14 i 0,6 mmol/l. Fakt, że tamten akurat tydzień był lekki, łatwy i przyjemny, bo więcej miałem na głowie roboty niż treningu, ale liczby nie kłamią. Jak jechałem w poprzednim tygodniu?

  • poniedziałek – 12 x 150 m podbieg
  • wtorek  – WB2BC 12 km (45:23 (3’47/km), LA 2,6mmol/l)
  • środa – BC1 16km
  • czwartek  – MZB 12 x 1′ / 1′
  • piątek – siła biegowa zróżnicowana
  • sobota  – WB2 2 x 6 km (22’42 (3’47/km) , LA 1,6mmol/l, 21’51 (3’38/km) , LA 3,3mmol/l.)
  • niedziela – BC1 25km

Było co robić a to dopiero początek… Wracam więc do sprawdzonego schematu, spokojnych rozbiegań po 5’/km, dużej ilości drugiego zakresu i to powinno zatrybić w odpowiednim momencie, jak w 2011 i 2012 roku, kiedy kopyto było a mimo dużej objętości biegało mi się bardzo swobodnie.

W najbliższą sobotę start w Kwidzynie, oczywiście bez celowania w niewiadomo jaki wynik. Ma być mocno, bez odpuszczania i bez większego luzowania w treningu.

WALKA TRWA !

2015-05-18T08:57:07+02:0018/05/2015|Trening|

Tytuł